Powered By Blogger

niedziela, 13 lutego 2011

MOJA STAJNIA FOTOMASZYN

Witajcie.
Niemal od dziecka interesowałem się fotografią. Pamiętam pierwszy raz, miałem wtedy sześć albo siedem lat, kiedy na bialej kartce pokazał się z niczego obraz, niesamowite!!!!
Potem bardzo chętnie siedziałem z ojcem w ciemni i nawet przekładałem zdjęcia z kuwety do kuwety.
W końcu przyszedł czas na samodzielne próby. Pierwszy aparat to była mieszkowa Lisette, skomplikowana w obsłudze i bardzo delikatna. Często zapominając przekręcić film robiłem jedno zdjęcie na drugim, albo nadgorliwie zostawiałem puste klatki.
Potem byly różne aparaty. Jestem w posiadaniu większości z nich. Wszystkie sprawne, gotowe do robienia zdjęć.
W stajni od lewej:
- Lisette, mieszkowy mały aparacik z obiektywem COMPUR 2.8/75, całkiemm jasnym jak na owe czasy. Robił zdjęcia w formacie 4,5 x 6 cm - 16 z rolki filmu.
- Voigtländer, mieszkowy niemal profesjonalny aparat z obiektywem COMPUR 6,3/135, format zdjęć to 9 x 12 cm, pozwalał na niesamowiacie dokładne technicznie zdjęcia.
- Zorkij 4, wzorowany na Leice aparat małoobrazkowy z obiektywem Jupiter 2/50. Świetna maszyna, z możliwością ustawiania ostrości, zrobiła niesamowitą liczbę zdjęć, a szczególnie kolorowych przeźroczy.
- Zenit TTL, małoobrazkowa lustrzanka produkcji ZSRR z obiektywem Helios 2/50. Wygodny aparat, z wewnętrznym światłomierzem. Do Zenita dostosowałem zestaw Snajper z obiektywem TAIR3-Phs 4,5/300, ale o tym innym razem.
- Praktica Zoom 800F, wygodna idiotkamera z obiektywem 35-80, używana tylko do pracy.
- Canon Power Shot A75, pierwsza cyfrówka, co za skok technologiczny. Z jednej strony idiotkamera, z drugiej możliwość ustawiania manualnego niemal wszystkich parametrów. Napracował się ten aparacik co nie miara, i wakacje uwiecznił i w pracy tez pomógł niesamowicie.
- Fuji S9600. Nie będę się rozpisywał jaki on jest ach i och, zainteresowani fotografią znaja jego możliwości. U mnie będzie służył zarówno do rozrywki jak i do pracy.

Patrząc na te aparaty przypomona mi się ile pracy wymagało otrzymanie przyzwoitego zdjęcia aparatem analogowym. Wywołać film, nocka w ciemni, a rano okazuje się - mogło by być lepsze?!?!
Technika cyfrowa daje niesamowite możliwości. Po zrobieniu ujęcia można od razu podejżeć i poprawić, zrobić drugie. W ciągu kilku minut zgrywa się dziesiątki zdjęc do kompa i można oglądać, drukować, wysyłać itp. Nie wspomnę o możliwościach programów graficznych, zdaniem wielu potrafią wszystko. Moim zdaniem, dobre zdjęcie nie potrzebuje fotoshopa ani gimpa, jest po prostu dobre. I pamiętajcie jeszcze o jednym, jak mawiał stary znajomy fotograf, to nie aparat robi zdjęcie tylko ty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz